Szybkie rezultaty w pracy z psem – Czy to możliwe?

Nie ma szybkich efektów bez konsekwencji… choć oczywiście są sytuacje, kiedy jakieś działanie przynosi szybki efekt, na przykład zmiana schematu spaceru, dzięki której pies czuje się lepiej i jest mniej spięty. Natomiast w tym poście nawiązuję do popularnych filmików, na których widzimy psa wykazującego zachowania agresywne, a nagle, w momencie, kiedy psa „przejmuje” treser, jego zachowanie zmienia się o 180 stopni i wygląda jakby problemy w przeciągu chwili zniknęły. Dlaczego tak się dzieje?

Wyuczona bezradność...

To, co często widzimy na tego typu filmikach, to tak zwane „złamanie” psa – proces, w którym zwierzę zostaje wprowadzone w stan wyuczonej bezradności. W praktyce oznacza to, że pies, nierzadko podduszany, szarpany lub zastraszany, dochodzi do przekonania, że nie ma żadnej kontroli nad sytuacją, w której się znalazł. Jego naturalne sygnały – prośby o zwiększenie dystansu, oznaki stresu czy niepokoju – są ignorowane lub karane, więc w końcu przestaje je wysyłać. Rezygnuje z prób komunikacji i wycofuje się, sprawiając wrażenie „uspokojonego” czy „nieagresywnego”. Dla niewprawnego oka może to wyglądać jak sukces szkoleniowy: pies przestaje się rzucać, siedzi cicho, nie protestuje. Ale czy to naprawdę oznacza poprawę jego stanu? Czy to rzeczywiście postęp – czy tylko pozorne posłuszeństwo okupione strachem i poczuciem bezsilności?

Dlaczego „złamanie” psa nie jest dobrym rozwiązaniem?

Pies, który wielokrotnie doświadcza sytuacji, w których jego sygnały są ignorowane lub karane, stopniowo uczy się, że komunikacja nie ma sensu. Przestaje wysyłać sygnały ostrzegawcze, stając się przez to trudniejszy do odczytania i – co za tym idzie – bardziej nieprzewidywalny. W naturalnych warunkach, kiedy pies odczuwa silny niepokój, na przykład w obecności obcej osoby, zazwyczaj próbuje zasygnalizować dyskomfort. Może warczeć, odwracać głowę, odsuwać się – to wszystko są próby uniknięcia konfliktu. Jednak pies w stanie wyuczonej bezradności, któremu te sygnały były systematycznie odbierane, często nie widzi już w nich sensu. Gdy napięcie sięga zenitu, nie mając innych narzędzi do poradzenia sobie z sytuacją, może sięgnąć po ostateczność – czyli atak. Nie dlatego, że jest „zły” czy „nieposłuszny”, ale dlatego, że został pozbawiony możliwości wcześniejszego wyrażenia swoich emocji.

Nie zmienia to jego emocji

„Złamanie” psa może sprawiać wrażenie skutecznej zmiany zachowania, jednak w rzeczywistości nie wpływa na to, co najważniejsze – na emocje, które za tym zachowaniem stoją. A to właśnie emocje są źródłem reakcji psa. Jeśli chcemy realnej zmiany, musimy zacząć od zadbania o jego samopoczucie w trudnych dla niego sytuacjach. Kiedy pies nagle przestaje wykazywać oznaki agresji, może się wydawać, że problem zniknął. W rzeczywistości jednak emocje zostają – tyle że są tłumione i gromadzone wewnątrz, jak w szczelnie zamkniętej butelce szampana. Prędzej czy później napięcie sięgnie zenitu, prowadząc do wybuchu – gwałtownej eskalacji, która może objawić się w postaci poważnego, nieprzewidywalnego ataku. W takich przypadkach dochodzi często do bardzo poważnych pogryzień, ponieważ pies nie miał wcześniej przestrzeni na bezpieczne wyrażenie swoich emocji.

Brak zaufania do opiekuna i otoczenia

Wprowadzając metody, które wywołują u psa ból, strach czy silny dyskomfort, bardzo łatwo zburzyć to, co w relacji z opiekunem najcenniejsze – zaufanie. Zamiast być dla psa wsparciem i bezpiecznym punktem odniesienia w trudnych momentach, człowiek zaczyna być postrzegany jako źródło zagrożenia. W efekcie pies, który powinien czuć się przy swoim opiekunie spokojnie i pewnie, zaczyna się go obawiać. Taki rozłam w relacji nie tylko pogarsza sytuację emocjonalną zwierzęcia, ale może również prowadzić do poważnych problemów behawioralnych – trudnych do zdiagnozowania i jeszcze trudniejszych do naprawienia. Odbudowa zaufania bywa długotrwałym i wymagającym procesem, dlatego tak ważne jest, by od samego początku działać w sposób świadomy, empatyczny i szanujący potrzeby psa.