Spacer to nie tylko codzienna potrzeba psa, ale także świetna okazja do budowania relacji z opiekunem, eksplorowania otoczenia i spożytkowania energii. Aby jednak był komfortowy i bezpieczny, warto zadbać o odpowiedni sprzęt spacerowy. Wybór smyczy, szelek czy obroży może mieć ogromny wpływ na wygodę psa oraz kontrolę podczas spaceru. Niestety, na rynku dostępne są również akcesoria, które zamiast pomagać, mogą powodować dyskomfort, a nawet szkodzić zdrowiu czworonoga. W tym artykule przyjrzymy się, jakie rozwiązania warto wybrać, a których lepiej unikać, aby każdy spacer był przyjemnością zarówno dla psa, jak i jego opiekuna.
Szelki vs obroża
To, czy zdecydujemy się na szelki czy obrożę, zależy przede wszystkim od naszych preferencji oraz budowy i zachowania psa. Niektóre rasy, takie jak chow chow, ze względu na swoją specyficzną budowę ciała, lepiej sprawdzają się w szelkach niż w obroży. Jeśli mamy psa, który mocno ciągnie na smyczy, szelki mogą okazać się wygodniejsze i bezpieczniejsze – nie będą uciskać szyi, a dobrze dobrane modele utrudnią psu wyślizgnięcie się.
Jeżeli w samochodzie nie stosujemy transportera, a zamiast tego zabezpieczamy psa pasem bezpieczeństwa dla psów, najlepszym wyborem będą szelki. W razie gwałtownego hamowania nie narażamy wtedy karku psa na uraz, a siła hamowania jest równomierniej rozłożona.
No dobra, ale skoro już wiemy, od czego zależy wybór szelek lub obroży, przejdźmy do tego, jakie modele warto wybrać. Na rynku dostępna jest cała gama szelek i obroży w różnych kolorach i materiałach. Jeśli chodzi o materiał – to zależy zarówno od naszych preferencji, jak i rodzaju sierści psa, ponieważ niektóre tworzywa mogą sprawdzać się lepiej u psów krótkowłosych, a inne u długowłosych. Do wyboru mamy tkaniny, gumę, skórę – warto zastanowić się, co będzie dla nas najpraktyczniejsze i wygodne w użytkowaniu, a także co nam się po prostu podoba.
Jeśli chodzi o szelki, najlepszym wyborem są modele typu guard oraz guard bezuciskowe. Dlaczego? Bo są najzdrowszym typem szelek dostępnym na rynku – nie blokują ruchów psa, nie wpływają negatywnie na jego barki i łopatki. Inne modele, jak norweskie, step-in czy easy walk, mogą powodować duży dyskomfort i ograniczać swobodę ruchu, dlatego zdecydowanie lepiej postawić na sprawdzone i bezpieczne szelki typu guard.
A co z obrożami? Od razu zaznaczam – kolczatki, dławiki i obroże elektryczne nie są narzędziami spacerowymi (ani treningowymi, ale to inny temat). Jeśli chodzi o klasyczne obroże, mamy dwa główne typy. Pierwszy to obroże klasyczne, zapinane na klamrę zatrzaskową lub sprzączkę – dobrze sprawdzają się u psów, które nie mają tendencji do wyślizgiwania się z obroży i ładnie chodzą na smyczy. Drugą opcją są obroże półzaciskowe, które przekłada się przez głowę. Są bezpieczniejsze niż klasyczne obroże, ponieważ jeśli pies próbuje się wyrwać, obroża lekko się zaciska, uniemożliwiając mu ucieczkę (ale nie na tyle, by dusić psa – to nie jest dławik). Mimo to, wciąż nie zapewniają takiego bezpieczeństwa jak dobrze dopasowane szelki.
Niezależnie od tego, czy wybierzemy szelki czy obrożę, kluczowe jest ich odpowiednie dopasowanie. Muszą być dostosowane zarówno pod względem wielkości, jak i szerokości pasów, aby zapewnić psu komfort i bezpieczeństwo.
Jaką smycz wybrać?
Podobnie jak w przypadku szelek i obroży, wybór smyczy jest ogromny. Pierwszym i bardzo popularnym typem jest smycz automatyczna flexi, która ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Ja jestem gdzieś pośrodku – nie uważam, że to najgorszy typ smyczy i sama czasem z niej korzystam. Kiedy jej unikać? Gdy pies dopiero uczy się chodzić na smyczy, gdy mocno ciągnie lub gdy używamy jej w połączeniu z obrożą. A kiedy może się sprawdzić? Gdy mamy psa, który potrafi chodzić na luźnej smyczy i nie ciągnie, a także podczas spacerów po lesie, kiedy nie chcemy, by linka plątała się w krzakach i brudziła w błocie. Korzystając z flexi, warto pamiętać, by nie nadużywać guzika blokującego, a zamiast tego pracować głosem i ciałem. Trzeba też uważać, by smycz nie wypadła z ręki – jej upuszczenie powoduje głośny huk, a duży kawałek plastiku zaczyna „gonić” psa, co może doprowadzić do traumy lub zagrożenia jego życia. Dodatkowo mechanizm blokujący zawsze może się zepsuć, co niesie ryzyko dla psa i otoczenia.
Drugim typem smyczy są klasyczne smycze miejskie, czyli materiałowe modele o długości do 2 metrów. Sprawdzają się na szybkie wyjście na siku, wizytę u weterynarza czy przemieszczanie się w zatłoczonym mieście – np. w tramwaju lub autobusie. To świetne rozwiązanie w takich sytuacjach, ale nie nadaje się na dłuższe spacery, ponieważ jest zbyt krótka, by pies mógł swobodnie eksplorować otoczenie i spełniać swoje naturalne potrzeby.
Kolejną opcją jest smycz przepinana, która wygląda podobnie do miejskiej, ale ma dwa karabińczyki oraz kilka miejsc do regulacji długości. Dzięki temu można ją skrócić lub wydłużyć, tworząc rączkę. Zwykle ma maksymalnie 3 metry, więc – podobnie jak smycz miejska – sprawdzi się w zatłoczonych miejscach, ale na dłuższe spacery nadal będzie za krótka. Dodatkowo warto zastanowić się, czy taki system regulacji będzie dla nas wygodny – zdarza się, że kółeczka na smyczy mogą powodować urazy palców.
Kolejny typ to smycz ringowa, która łączy w sobie obrożę i smycz. Zakłada się ją przez głowę, dzięki czemu pies od razu jest przypięty. Czy nadaje się na spacery? Nie! Ten rodzaj smyczy jest przeznaczony do wystaw psów i treningów przed nimi, a nie do codziennego użytku.
Na koniec mój ulubiony typ – linka treningowa. Najbardziej polecam modele z materiału BioThane – są wyjątkowo trwałe, łatwe w czyszczeniu i dostępne w pięknych kolorach. To idealne rozwiązanie dla osób, które nie czują się komfortowo, puszczając psa luzem, ale chcą dać mu więcej swobody. Optymalna długość to minimum 5 metrów, a najlepiej 10 metrów – taka smycz pozwala psu eksplorować otoczenie i spełniać swoje naturalne potrzeby, jednocześnie zapewniając mu bezpieczeństwo.
Kaganiec - kiedy stosować i jaki wybrać?
Jeśli mamy psa, który ma trudności z mijaniem obcych osób i psów na niewielką odległość, a wybieramy się w miejsce, gdzie trudno będzie tego uniknąć, warto rozważyć przyzwyczajenie go do kagańca. To nie tylko kwestia bezpieczeństwa otoczenia, ale także naszego komfortu psychicznego. Należy również pamiętać, że w środkach komunikacji miejskiej pies ma obowiązek noszenia kagańca, niezależnie od tego, czy jest łagodny. Podobnie, jeśli odwiedzamy miejsce, w którym taki obowiązek jest narzucony. Dlatego każdy pies powinien być nauczony korzystania z kagańca, aby czuć się w nim komfortowo, chociażby podczas podróży komunikacją miejską.
Jaki kaganiec wybrać? A może raczej – jakiego na pewno unikać? Przede wszystkim należy zrezygnować z kagańców weterynaryjnych, czyli materiałowych modeli zaciskających kufę. Jak sama nazwa wskazuje, są one przeznaczone wyłącznie do krótkotrwałego użycia, np. podczas wizyty u weterynarza. Taki kaganiec uniemożliwia psu swobodne ziajanie, a to właśnie przez ziajanie pies reguluje temperaturę ciała. Dlatego kaganiec weterynaryjny zakładamy jedynie na czas badania, a po wyjściu z gabinetu należy go natychmiast zdjąć.
Jaki model będzie więc odpowiedni? Najlepszym wyborem jest kaganiec fizjologiczny, np. Chopo. Jest lekki, umożliwia psu pełne otwarcie kufy, pozwala na swobodne oddychanie i picie wody, a jednocześnie dobrze chroni otoczenie. Występuje w różnych materiałach, co ułatwia dopasowanie do psa, a jego konstrukcja nie nachodzi na oczy, zapewniając pupilowi pełen komfort.
Inne akcesoria przydatne podczas spacerów
Bardzo ważnym elementem spacerowego ekwipunku, który w przypadku zaginięcia psa może pomóc mu szybko wrócić do domu, jest oczywiście adresówka. Warto zainwestować w solidną, dobrze widoczną adresówkę, na której znajdzie się przynajmniej nasz numer telefonu – to najprostszy sposób, by ktoś mógł się z nami skontaktować, jeśli znajdzie naszego czworonoga.
A co jest świętym obowiązkiem każdego psiarza? Oczywiście zbieranie kup po swoim pupilu! 😉 Zapas kupoworków to coś, czego nigdy nie powinno zabraknąć. Można nawet zainwestować w stylowe etui na woreczki, żeby uniknąć klasycznej wpadki, gdy cały rulonik wypada z kieszeni i rozwija się na chodniku niczym czerwony dywan… (Każdy przeżył to choć raz).
Jeśli planujemy ćwiczyć z psem w trakcie spaceru, świetnie sprawdzi się saszetka treningowa – idealna na smaczki i… tak, kupoworki też! Niektóre modele mają nawet specjalne przegródki na woreczki, co może ułatwić życie każdemu psiarzowi.
Na dłuższe spacery, zwłaszcza w cieplejsze dni, warto zabrać ze sobą butelkę na wodę. Najlepiej taką, która jest połączona z miseczką – pies też musi się nawodnić, a nie tylko człowiek!
No i oczywiście nie zapominajmy o ubrankach dla psów. Jeśli nasz pupil marznie, warto pomyśleć o kurtce czy sweterku, ale błagam… nie róbmy z psów kosmitów. Wybierajmy ubranka, które są wygodne i praktyczne, a nie tylko wyglądają „uroczo” i sprawiają, że inne psy patrzą na naszego pupila z mieszanką współczucia i niedowierzania. 😅